Z boczkiem litewskim "surowy","ciągnący się"nie do końca nadający się na standardową kanapkę!

Uwielbiam mięsa ciągnące się,tzn wędliny robione na ten sposób. Szynkę szwarcwaldzką, boczek podwędzany,ale najlepsze są wyroby domowe.Moja koleżanka sama robi taką ciągnącą wędlinę np.ze schabu... milion razy mówiła mi jak to się robi,a ja mam takie coś dziwnego w sobie,że mimo,iż wiem jak to zrobione,ale przez kogoś innego,to jest to bezpieczne.Natomiast sama bałabym się jeść surowego mięsa przyrządzonego przez siebie samą. Szynki dojrzewające... mmm. Nie raz w książkach kucharskich spotkałam się z przepisem na Lardo np. słoninę. W wyobraźni snułam jak to smakuje... no przecież sama nie zrobię!
Jeden ze sklepów gdzie jest multi sklepem spożywczym, jest świetnie zaopatrzony w np. wędliny. Często jeśli mam ochotę na coś konkretnego wiem,gdzie mam iść.Dziś poszłam po przepyszną rybkę dorsza w sosie z ananasa i papryki.Mają właśnie np. takie wyroby z mniejszych produkcji. Gapiłam się jak dzikus nie wiedząc co wybrać. Dwa dni wcześniej miałam ochotę na chamską mieloną,jakąś taką roladę z kurczaka,pieczeń rzymską,chemiczną. Ale żeby była dobra [: i poszłam do Lewiatanu.
Ale dziś poszłam do tego sklepiczku,po rybkę... i zobaczyłam jak w bajkach, centralnie oświetlony punkt, gdzie widniał boczek,taki jak surowy ale widać że nie do końca,coś czego wcześniej tam nie było. Miałam nie brać, szukałam nieśmiało może pieczeni albo czegoś na kanapki. Ale pani obok śmiało rozmawiała ze swoją znajomą,która była jedna z pań sprzedających. I druga(swoją drogą super pani),poleciła właśnie ten boczek. - Mąż lubi ciągnącą (w domyśle szynkę), ale za poleceniem pani sprzedającej, kupująca wzięła boczek. Druga sprzedająca uparcie podążała za mną, przystanęłam obok tamtej pani i mówię:poczekam na ten boczek. Ciekawe czy smaczny. Ale wezmę spróbować. Sprzedająca(którą chwalę i już kroiła plastry dla tamtej),po przygotowaniu opakowania dla tamtej pani,od razu ucięła mi część plastra na próbę.Po czym ja rzekłam: zajebiste. Uśmiechnęła się i poprosiłam o takich 10 plastrów. Powiedziała,że to nowość,że z Litwy koleżanka zrobiła zamówienie. Pytam więc,czy jeszcze będzie szansa aby to było za jakiś czas,odparła,że nie wie po czym ucięła mi plaster "tej" słoniny i wyznała,że nie wiedziała,że tak może smakować słonina. Ja się rozpłynęłam. W myśli,że to sam tłuszcz,ale to się delikatnie gryzło a jednocześnie rozmywało w ustach i smak był tak wyśmienity.Ktoś po prostu umiał to zamarynować?W odpowiednich warunkach.Nie mam pojęcia ale przed oczami właśnie stanęło mi słowo"lardo" gdzie w książkach tylko śledziłam jak to może smakować.... i właśnie smakując "tej"słoninki pomyślałam.. za pewne tak.
Nie kupiłam słoninki. Nie będę przecież napędzać się boczkiem słoninką rybką i nie powiem czym jeszcze... pośmigałam po pomidorki malinowe i pachnący latem szczypiorek oraz żytni chleb (mój ulubiony,tylko z solą i wodą,ewentualnie zawierający drożdże)
Dwa,trzy plastry zjadłam całkiem śmiało na sucho:)
I po kilku godzinach zrobiłam sobie normalne kanapki. Czyli na ten żytni chleb położyłam boczek, pocięłam tych pomidorów i szczypioru plus pieprz.. przyznam ,że nie da się jeść ładnie tego boczku na kanapkach bo na prawdę się ciągnie... ale mi to nie przeszkadza i wcinam sobie po rachu ciachu co nieco tego i tamtego... Ale mówię o tym jakby przyszło wam do głowy,że to takie eleganckie i każdy zje super kanapkę nie upierdzielając się przy tym. Więc na imprezie lepiej podzielić taki boczek w mniejsze jednak kawałki,bo taki jeden plaster mimo,iż cienki jest dość spory.I zwinąć go w niedbałą różyczkę np... ułożyć.I niech sobie ktoś zje taki sam boczek lub się martwi co do tego. Pani gospodarz nie będzie brała odpowiedzialności za to,że boczek się ciągnie a chleb rozpada przy tym ze spadającym pomidorem w powietrzu. ("no nie da się jeść")a się da,bo to do jedzenia przecież. :)
Następnym razem wzięłabym słoninki,lekko przemroziła aby samodzielnie w domu zrobić takie maksymalnie cienkie plasterki... i widzę przed oczami swojego tatę,to na pewno wraz z jego genami odziedziczyłam posmak takich przysmaków... Lubię jeść rękoma,lubię wędzone,żeberka,nie mam problemu z ośćmi czy kośćmi. Bo widzę potencjał smaku,a w jedzeniu zabawę.
Taki mały wywód na temat boczku litewskiego.













Komentarze

Popularne posty