wiersz biały

ona nasuwała na siebie kurtkę czerwoną ewidentnie
on zwykłe dżinsy miał zapiętą koszulę może ale nie koniecznie
i wsiadali do taksówki fenkju weri macz gdzie? zapodał taksówkarz
- no.. wycięte zostało co i jak

Potem w domu zanim, on otworzył drzwi pewnie i wspaniale
Ona za to ledwo żywa padła na ryj a on musiał ją ocycać

dziwny głos nie jeden zaczął się unosić
nieprzyjemny nie miły czasami przysobny

ktoś wstał i mówi - idźmy
- gdzie? - ktoś ocknął się lewitując
- nie wiem
Więc każdy kto to słyszał już nic nie pojmując zasnął


 Człowiek śpi
nie musi mieć szaty białej
tuli z serca i krwi wspaniałe dzieło
- hej ziomek, nie pamiętasz wspomnień
.. jakżeśmy na alejkach jeździli na deskorolkach
jak podążałam bo cały ten świat to byłam Ja


i tak się dziwimy,że ktoś,że coś
mówią i mówili
kłamią i z rąk do rąk przerzucają epitafia
a ja wciąż w venus i marsa
 jestem

Komentarze

Popularne posty