Uśmiech

Nie jestem robotem
mam dwie kończyny płodne
Nie pokazuje dobroci
ale wymiatam pod wpływem
dobrych intencji w okół
a ja stoję zupełnie niesamotna
w oświetleniu przy jabłoni
i kusi aby zbierać jabłka

Omijam szerokim łukiem
węszące zwierzęta
Takie ryczące hieny
dzikie psy
ludzie nie do pojęcia
Chcesz dać całą rękę
To zabrać chcą głowę
myślą że są najmądrzejsi
rzucając swój syf pod moje nogi

Mi wystarczy ogórek kieszony
dobra wędlina
uśmiech i życzliwość
szacunek

Mi daje szczęście taniec i zabawa
dobra nuta
granie i muzykowanie
przekaz

Mi chce się dobrze zjeść
chce się przytulić
uścisnąć rękę
przybić pione
dać buziaka
spłukać spłuczkę
i nie wnikać
że śmierdzi
jak ktoś wejdzie po mnie


Omijam łukiem na wysokości oczu
ludzi którzy sami są głusi
i nieświadomi
śmieją się ze ślepców
a niewidomi śmieją się bardziej
lepiej widząc ciemność
i całe szczęście nie ciemnotę
ból który ściska widzą bardziej
i modlą się za tych którzy nie rozumieją

Czasami chciałabym widzieć szczęście
Znać je od podszewki i mówić o tym
czym jest wychwalać
Ale kim jestem by zarządzać ludźmi
i ich dobrocią schematami tematami
boli mnie gardło idę do lekarza
nie potrafi mnie wyleczyć
A ja mam zbawić świat?

Uśmiecham się
Mi się chce uśmiechać
Ja chcę widzieć uśmiech na ustach
U ludzi
to moje szczęście

Komentarze

Popularne posty